W ramach Harcerskiej Akcji Letniej 2017 pn. „Zbroja” w dniach od 10 – do 16 lipca 2017 r. odbyła się półkolonia barcickich gromad zuchowych. W pierwszych dniach lipca zuchenki i zuchy spędzali czas na łonie natury wcielając się w rolę Indian z plemienia Dakota. Wszystkie podejmowane w ramach półkolonii działania zostały wzorowane na literaturze o tematyce indiańskiej.
Półkolonia „Wakacje w Indiańskiej Wiosce”
Byli raz dwaj wodzowie, oni mieć wielkie zdrowie
I na prerii w swoim tipi długo żyć.
Oni mieć wielki humor i bez przerwy robić rumor
i z radości jak bawoły dzikie wyć.
Pewnego dnia Blade Twarze napadły na indiańską osadę usytuowaną w Beskidzie Sądeckim i zajęły ją. Pozostali przy życiu mieszkańcy udali się na wędrówkę w poszukiwaniu nowego obozowiska. Napotkane na drodze barcickie dzieci pomogły niedobitkom w odbudowaniu wioski. Rodzeństwo Rwąca Rzeka, Biała Wilczyca i Wilczy Kieł opiekowało się młodszymi. Tak właśnie powstały indiańskie klany: Wilczy Pazur, Rude Lisy, Sprytne Sarenki, Wilki i Rysie.
W poniedziałkowy ranek, po spotkaniu i zuchowym powitaniu, wszyscy Indianie udali się na teren ukwieconej łąki, gdzie zajęli się budową obozowiska.
Po kolei powstawały przepiękne, barwne tipi. Czas szybko upływał pod zapłakanym niebem. Gdy symbole klanów zostały umieszczone na ich siedliskach, to wszyscy z ogromnym apetytem udali się na smaczny posiłek do pobliskiej Osady.
Po chwili wytchnienia wszyscy poznali indiański hymn i zajęli się wymyślaniem piosenek i okrzyków własnych klanów. Zapisywali je w otrzymanych od Starszych zeszytach – notatnikach. Każdy „na gorąco” notował najważniejsze informacje i na bieżąco tworzył Kronikę Dnia.
Gdy zasmucone słonko wróciło na nieboskłon Mali i Duzi Indianie tańczyli i cieszyli się piękną pogodą. Potem zgodnie udaliśmy się do harcówki, by pracować nad własnoręcznym wykonaniem i ozdabianiem indiańskich opasek, wyróżniających nas od innych żyjących istot. W międzyczasie, z ogromnym zapałem polowaliśmy na „grubego zwierza”. Ćwiczenie celnego oka wszystkim bardzo się spodobało, choć broń nie należała do lekkich.
Od tego dnia Indiańska Wioska od rana do wieczora tętniła życiem. Na przekór wszelkim, nieprzychylnym prognozom pogody słońce codziennie gościło w Indiańskiej Wiosce. Kiedy przychodził deszcz przeganialiśmy go indiańskim tańcem przy dźwiękach ukulele i w rytmie indiańskiego bębna.
Na co dzień byli z nami: Wódz Indian – Niedźwiedzia Łapa, Eiła – zielarka, Siedzący Byk, czyli senior rodu (to tak zwana Starszyzna). Siedzący Byk wie najwięcej, ale rzadko się wypowiada. Zabiera głos wtedy, gdy trzeba. To on doradza, pomaga, wspiera we wszelkich działaniach.
- Chcę powiedzieć kilka słów.
- My słuchamy, a Ty mów.
We wtorek zuchy i zuchenki wysłuchały pogadanki na temat bezpieczeństwa na drodze, nad wodą, w domu. Dowiedziały się, jak postępować w czasie zagrożeń. Prelekcję przeprowadziła policjantka Wydziału Prewencji KMP Nowym Sączu mł. asp. Barbara Przychocka – Serafin.
Po wykładzie zaopatrzeni w podręczne informatory dot. zasad bezpiecznego postępowania udaliśmy się do naszego obozowiska, by zająć się przygotowywaniem indiańskich strojów. Każdy otrzymał koszulkę, którą ozdobił wedle plastycznej wyobraźni i manualnych umiejętności. Mali Indianie otrzymali od swoich Starszych Braci kolorowe piórka, które z dumą wpięli w swoje opaski. Czy to już pióropusze?! Powstała też unikatowa, oryginalna i nietuzinkowa indiańska biżuteria.
Po południu udaliśmy się nad Wielką Rzekę i tam wspólnymi siłami budowaliśmy tratwy, by móc w razie potrzeby przeprawić się na jej drugą stronę. Efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. To prawie cuda techniki! Jesteśmy kreatywni i sprawni.
W ramach chwili wytchnienia urządziliśmy pokaz indiańskiej mody. Każdy na swój sposób zaprezentował swój strój. Niezwykłe oratorskie przemowy, zachwalanie godne najsprawniejszych specy od reklamy oraz wdzięczne ruchy wprawiły nas w zachwyt nad otaczającym nas pięknem rzeczy, których jesteśmy wytwórcami.
My być tam, my być tu,
Wielki nasz Manitou,
Tu Niedźwiedzia Łapa naszym wodzem być.
My go kochać i szanować
i lubimy z nim śmieszkować
i dlatego on indiańskim wodzem być.
Ze względu na ładną pogodę wybraliśmy się w środę na zwiedzanie górzystej okolicy. By chronić nasze mądre głowy, okryliśmy je niebieskimi chustami ozdobionymi wzorem, odstraszającym wszelkie niebezpieczeństwa.
W trakcie długiej wędrówki towarzyszył nam rytmiczny dźwięk bębna, dzięki któremu utrzymywaliśmy równy krok. Na postojach sporządzaliśmy mapy, by móc spokojnie wrócić do obozowiska. Droga była długa, stroma i kręta, ale próbę wytrzymałości i wytrwałości wszyscy zaliczyli na medal, czyli kolejne pióro do pióropusza.
Po dotarciu do Ślimaka, napawaliśmy nasze oczy cudownymi widokami, by potem zaspokoić wilczy głód. Kiełbaski były wyśmienite! Szerokim echem po okolicznych górach odbiły się nasze mlaskania: mniam, mniam, mniam! Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w dalszą drogę.
Gdy doszliśmy na Groniki, przeżyliśmy chwile grozy. Otoczyły nas Blade Twarze! Rwąca Rzeka, Biała Wilczyca i Wilczy Kieł nie stracili zimnej krwi. W trakcie spokojnej rozmowy nasi przeciwnicy ostrzegli nas o planowanym napadzie na Indiańską Wioskę. Wtedy też Starszyzna podjęła decyzję o przygotowaniach do obrony naszych włości. Po raz pierwszy pomalowaliśmy nasze twarze barwami wojennymi. Jesteśmy gotowi, by stanąć twarzą w twarz z … Bladymi Twarzami.
Na koniec spenetrowaliśmy okoliczne zarośla i z zebranych leśnych skarbów wykonaliśmy godła klanów, czyli Totemy. Teraz już w pełni byliśmy połączeni więzami pokrewieństwa, a powstałe symbole w niezwykły, magiczny sposób połączyły nas ze sobą i naszymi mitycznymi, zwierzęcymi przodkami (wilki, rysie, sarenki i lisy).
Dwie Indianki są tu z nami
i podobno są siostrami:
Rwąca Rzeka i Wilczyca zowią się.
Lubią śpiewać i tańcować
na prerii ciężko pracować
i pomocną dłonią dla każdego są.
Czwartek zaczęliśmy od intensywnych przygotowań do walki z Nieprzyjacielem, czyli ... Bladymi Twarzami.
Mali Indianie własnoręcznie uszyli sobie sakiewki na swoje indywidualne apteczki i talizmany, które mają chronić ich przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Potem Siedzący Byk wprowadził wszystkich w tajniki udzielania pierwszej pomocy. Wielką frajdę sprawiły ćwiczenia mające na celu naukę bandażowania, opatrywania różnego rodzaju ran.
Po obiedzie udaliśmy się na Vegę i tam Mali Indianie ćwiczyli celność. Rzucali szyszkami do celu. Każdy też zbierał drewniane patyki, z których potem wykonywaliśmy indiańską broń: tomahawki, łuki i strzały oraz kołczany. Każdy mógł wykazać się swoimi manualnymi zdolnościami. Pod koniec dnia pod fachowym okiem Siedzącego Byka i Niedźwiedziej Łapy wprawialiśmy się sztukach walki tomahawkiem, dzidą oraz strzelania z łuku i rzucania szyszkami do celu.
Mamy wśród nas wojownika,
tańczy kiedy gra muzyka.
On nas bronić, a my za to wielbić go.
On być bardzo dobry w boju.
Nie widać tego po stroju.
I wołamy tu na niego Wilczy Kle (kle, kle, kle).
Przed nami bitwa! Waleczne nastroje znalazły odbicie na naszych twarzach. Wojenne barwy dodały nam odwagi. Żeby pokonać wroga, musimy wytrwale ćwiczyć. Trening czyni mistrza! Dzidowie, Tomahawkowie, Łucznicy, Rzucający i Lekarze długo i wytrwale doskonalili nabyte wcześniej umiejętności: rzucania szyszkami i celnego trafiania z łuku do celu, sprawnego operowanie tomahawkiem i walką na dzidy oraz skutecznego opatrywania odniesionych ran.
Uwaga: start! Spróbuj jeszcze raz! Prawie dobrze, ale musisz jeszcze poćwiczyć, by było doskonale! Celuj uważnie! Zrób to dokładnie tak, jak ja! Wykrok i uderzenie! Chroń swoje odkryte ciało. Skup się! Cierpliwie powtarzali młodym adeptom sztuk różnych walk niestrudzeni instruktorzy. Przed obiadem wszyscy wzięliśmy udział w Turnieju – Niech zwycięży najlepszy!
Zmęczeni i spragnieni usiedliśmy do posiłku. Było smacznie i zdrowo – bo borówkowo!
Obiad uśpił naszą czujność i dlatego w pewnym momencie usłyszeliśmy krzyk Rwącej Rzeki, która oznajmiła nam, że Blade Twarze wzięły do niewoli nasze dziewczyny. Ruszamy w bój!
Na nic nie zdali się emisariusze! Musimy uratować Małe Indianki. W zwartym, bojowym szyku ruszyliśmy na Blade Twarze: najpierw dzidy, potem tomahawki, za nimi rzucający i na końcu medycy. Walka była krótka, lecz skuteczna. Uratowaliśmy dziewczyny!
Zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do obozowiska. Po podsumowaniu zysków i strat nadszedł czas na refleksję. Jeszcze nie jesteśmy całkiem dobrzy. Udaliśmy się do zagajnika Tam Siedzący Byk przypomniał zasady formowania szyku, a Eiła mówiła o zasadach gry fair play. Potem doskonaliliśmy się w sztuce maskowania i urządzania zasadzek. Jutro znów spróbujemy swoich umiejętności.
Gdy Siedzący Byk przemawia,
To nikt wtedy nie rozmawia.
Trzeba słuchać, gdy mądrości mówi swe.
Eiła zbiera zioła w lesie,
Zawsze dużo ich przyniesie.
Gdy potrzeba to uleczy wiedzą swą.Przed nami dwudniowy biwak. Czy wszyscy dadzą radę zmierzyć się z ciemnością nocy poza własnym domem?
Na to pytanie znajdą odpowiedź tylko Ci, którzy się odważą.
Eiła
=>ZDJĘCIA<=